30 maj 2017

Time to Rock(mill)

Pośród wszystkich debiutantów era vulgaris 2017, po niespełna pół roku, mógłbym wymienić kilku warzycieli, którzy bez dwóch zdań zajmą miejsce na podium jako jedni z najlepszych nowicjuszy ostatnich sześciu lat. Trudno takie zachowanie nie nazwać kuriozalnym, aczkolwiek niosąc ze sobą jakieś doświadczenie w tym biznesie (oczywiście jako konsument-bloger-obserwator) uważam, iż o zaskoczenie nadal trudno. 

Na pewno jedną z największych przypadłości rzemieślników jest niestabilność produktu. Wiele osób jednak powie, że zachowanie stałości nie jest możliwe w jakimkolwiek rzemiośle. Oczywiście zgadzam się z tym stwierdzeniem, lecz w dużej mierze, to umiejętności, a nie narzędzie pracy pozwalają nam zdobywać szczyty. 

No właśnie. Browaru Rockmill nie trzeba już nikomu przedstawiać. Jaką renomę mają piwnym półświatku, to każdy wie, jednakże warto sprawdzić jak browar radzi sobie z najgorszym wrogiem piwnej rewolucji, czyli niestabilnością warek. 


26 maj 2017

Wild child. American Brett Ale.

Przed czwartkową bitwą (tudzież drugim ćwierćfinałem) miałem pewne obawy co do stylu, który zostanie "podany na tacy". Jak już wiele osób wie, za amerykanizowaniem większości gatunków nie stoję, a więc i do tej bitwy podchodziłem z dużą dozą dystansu, ale i również niepokoju. Dzikie drożdże często żyją swoim życiem i nie są łatwe do okiełznania dla nawet i doświadczonego piwowara. Ale po kolei.

19 maj 2017

Go(se) to Gliwice. Beer Cup, ćwierćfinał.

Jeszcze kilka dni temu, słupek rtęci z wielkimi trudnościami piął się do góry, dlatego też jakiekolwiek wyjście z domu (akurat w moim mieście) wiązało się z przyodzianiem dużej ilości odzieży wierzchniej, a brak zimowej czapki (szczególnie rano) zmuszał umówić wizytę u laryngologa, zamiast w multitapie. 
Nie ma jednak tego złego co by na dobre nie wyszło. Kiedy zbliżał się czwartek – 18 maja – pogoda jak na zawołanie się poprawiła, chociaż 30°C ocierało się o kuriozum. Taka inicjacja z latem wymagała odpowiedniej otoczki, dlatego w ostatni czwartek spotkaliśmy się w ogródku gliwickiego Dobrego Zbeera, aby rozpocząć pierwszy ćwierćfinał.

11 maj 2017

Co tam panie u Matuški?

Kiedy polskie piwowarstwo rzemieślnicze siedziało jeszcze w jaskini i butelką Ataku karm... Chmielu polowało na dinozaury, czeska scena craft prężnie się rozwijała. Mimo, że wizytówką tamtejszych rejonów jest klasyczny pilsener (znany jako světlýto nowa fala również gościła w kotłach warzelnych. W wielu kręgach do dziś panuje przekonanie, że nikt nie zna się tak na piwowarstwie jak nasi południowi sąsiedzi. 
Do takich przekonań jednak zachowuję należyty dystans, widząc chociażby jak czeskie rzemiosło zwolniło tempo w ostatnich dwóch latach - nawet względem tego polskiego, lecz nie zmienia to faktu, iż w tamtejszych jasnych lagerach rzeczywiście trudno trafić na piece of crap.

8 maj 2017

Vintage party po niemiecku.

Z czym Wam się kojarzą Niemcy prócz pięknych kobiet, wolnych samochodów i dziurawych autostrad? No na pewno nie z piwną rewolucją, aczkolwiek tamtejsza scena craft prężnie się rozwija, chociaż bardziej regionalizm, aniżeli nowa fala gra pierwsze skrzypce. 

Zmierzając jednak do samego clou, wczorajszego wieczoru, w znanym już dobrze wielokranie Absurdalna odbył się panel degustacyjny organizowany przez stosunkowo nowego gracza na arenie - Kraftstore Katowice. Nic by nie było w tym tak niezwykłego jak sama forma przedsięwzięcia...