5 cze 2017

Alcohol Fueled Brewtality #11: Acid trippin'

Raczej nie nalegam do mieszania innych używek z alkoholem, chociaż ostatnio "bycie na kwasie" nabiera całkowicie nowego znaczenia jeżeli chodzi o piwną społeczność. Cztery warianty, od czterech różnych dil... browarów. 

Bo ciepło. 



Browar Olimp Klio (abv 2.8%; blg 8°; ibu 10) [Cranberry Berliner Weisse]

Mariusz: Berliner Weisse nadal nie jest popularnym stylem w Polsce stąd trudno znaleźć jakiegoś godnego przedstawiciela gatunku. Chłopaki z Olimpu poszli o krok dalej i z uwagi na narastające wydziwnienia w piwowarstwie, dodali ździebko żurawiny. Aromat jawił się bardzo ubogo, chociaż nie zabrakło klasycznego ukłonu w postaci słodowości, która jest tak ważna w tymże stylu. Trochę żurawiny z tyłu i dotyk laktozy w nosie. W smaku należycie kwaśno, aczkolwiek niestety tutaj zabrakło bazy słodowej. Cytrus, żurawina i laktoza nie były niczym kontrowane i piwo raczej stało obok stylu, aniżeli "w". 

Wojtek: Dawno nie miałem w szkle niczego ze stajni browaru Olimp, do którego od czasów Panakei mam spory sentyment. Po cichu liczyłem na to, że Klio będzie czymś w rodzaju jej duchowej spadkobierczyni - dziwnie wykręconym piwem, które trafi w gusta nielicznych, do których ja się zaliczę. A jak wyszło? W smaku piwo jest dość kwaśne, z charakterystycznym lekkim porzeczkowym posmakiem oraz pszeniczną podbudową. Średnie ciało, musująca tekstura, wysokie nagazowanie.
Podoba mi pomysł dodania soku żurawinowego, przez co piwo wyróżnia się na tle przeciętnych kwasów zalatujących cytryną i kiszoną kapustą. Wykonanie jest natomiast poprawne, ale tylko poprawne, co nie znaczy oczywiście, że jest to złe piwo.

Browar Golem Naftali (abv 3.5%; blg 10°; ibu ?) [Norsk Sour Oatmeal Milk Farmhouse Hoppy Ale]

Mariusz: Golem zawsze kojarzył mi się z eksperymentami, nie zawsze jednak trafionymi. Po raz kolejny przemawiają tutaj trendy i w tymże piwie było podobnie. Aromat to przede wszystkim dzikość kveików z cytrusami i ziołową chmielowością, która w tym zestawieniu nie dała poznać, że mamy do czynienia z kwasem. Pełno tego piwa na języku - lactobacillus (sorry for my Latin) nadał nie lada ciała, a w zestawieniu z cytrusami "brzmiało" to wszystko jeszcze lepiej. Z tyłu dla zwieńczenia, trochę siana i zboża. Szybko idzie zapomnieć o kwaskowatości w finiszu, która jest przepełniona owocami cytrusowymi. Kawał dobrego piwa. 

WojtekPrzegląd kwasów zacząłem od dziwactwa, na którego nazwie stylu można połamać sobie język - i to w kilku miejscach. Wszystko jest tu jednak jak najbardziej uzasadnione i "styl", który pozornie wydaje się być dziełem losowego wybierania słów że słownika, jest jak najbardziej uzasadniony. Piwo miało swoją premierę na Beer Geek Madness 5 - North Side. Stąd "norsk" na początku tego językowego łamańca. Reszta to już typowe drapanie za uchem, tak żeby każdy beer geek był zadowolony, czyli więcej, mocniej i dziwniej.Kolor słomkowy, całkowicie zmętniony. Piana bardzo niska, w kolorze bieli, po chwili zanika zupełnie. Aromat jest bardzo subtelny i stonowany, przejawiający lekkie nuty kwasku cytrynowego i drożdży kveik, a także śladowe nuty cytrusowe. Smak jest lekko kwaśny, lecz nie wykręca gęby na lewą stronę. Kwasek cytrynowy i kiszona kapusta zdają się dominować w smaku. W tle delikatne cytrusy i laktoza. Całkiem pełne ciało, gładka tekstura, wysycenie na poziomie średnio-wysokim.
Szczerze powiedziawszy wszystko mam dalej na swoim miejscu, więc piwo najwyraźniej niczego mi nie urwało, ale na tle pozostałych - o czym przekonałem się post factum - było najlepsze z tego zestawienia.

Deer Bear Let's Cook (abv 5%; blg 13°; ibu 29) [Sour APA]

Mariusz: Zacznę starą śpiewką: nie jestem fanem amerykanizowania styli. Ok, to już znacie, lecz też niezbyt fajnie mi leżą "zakwaszone" gatunki. No i w sumie się nie myliłem. Aromat ulotny, kojarzący się z granulatem chmielowym roztartym w palcach. Również baza słodowa była obecna. Po pierwszym łyku, kwas dość mocno mnie zaatakował z naleciałościami lupuliny i ziołowego wypełnienia. Mało co w tym piwie się dzieje, tak szczerze. Ale gdzie to Pale Ale, ja się pytam?

Wojtek: Sour APA to piwo, które otworzyło całą serię "Let's cook", puszczając oczko do fanów serialu Breaking Bad. Nie jest to sensu stricte kwas, lecz zakwaszone APA, które jednak podciągnęliśmy pod naszą degustację. Aromat bardzo lekki i ulotny, z nutami jasnych słodów, oraz cytrusów i lekkiej kwaskowatości. W smaku piwo wydaje się umiarkowanie kwaśne i cytrusowe. W tle lekkie akcenty amerykańskich słodów, głównie cytrusy.
Był to mój drugi kontakt z tym piwem i mam wrażenie - choć pamięć rzecz to ulotna - że wersja pita z kranu była bardziej kwaśna.

Hopkins Desire (abv 4.1%; blg 11°; ibu 15) [Sour Mango Wheat]

Mariusz: Chyba "najsłabszy" pod względem pH "kwas" w tym zestawieniu. Dlaczego słowo "kwas" dałem w cudzysłów? No bo pełnoprawnym sourem nazwać go nie można. Aromat był zdominowany przez pulpę z mango z dosyć mocnym, pszenicznym podbiciem. Bardzo ładny zapach, tak BTW. W smaku raczej "pół-słodkie" z cielistością owoców egzotycznych i niezbędnej tutaj słodowości. Minimalna kwaśność jest zaznaczona w finiszu, aczkolwiek szybko można o niej zapomnieć, bo piwo jest mega pijalne, jak i smaczne. Jak bym go nazwał? American Wheat? Może być. 

WojtekButelkowy Hopkins wpadł mi w ręce podczas rutynowych zakupów w jednej z większych sieci supermarketów. Zdradzę, że to właśnie od tego piwa wyszedł pomysł na mały przegląd kwasów. Aromat słodkiego mango i lekkiej podbudowy słodów pszenicznych. W smaku piwo mało kwaśne - zdecydowanie najmniej z całego dzisiejszego zestawienia, a nawet raczej lekko słodkie za sprawą dodatku owoców mango, dodających świeży owocowy posmak. W tle wyczuwalne słody pszeniczne. Średnie ciało, gładka tekstura, średnie nagazowanie.
Mało tu kwasu w kwasie, parafrazując klasykę polskiej komedii. Poza tym piwo jest przyjemnie, lekko i owocowo, choć dość monotonnie.


A jak kwas, to kwas:


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz