

Katowicki Bierhalle jest ulokowany w centrum handlowym co na pewno sprzyja marketingowi przedsięwzięcia z uwagi na możliwość zainteresowania większego grona osób.
Mam tu na myśli tych, niekoniecznie wybierających sobie za cel wizyty w Silesia City Center akurat tę miejscówkę.
Przyczepiając się już jednak do kwestii technicznych, jak lokalizacja w takim miejscu jest dobra, to samo ulokowanie lokalu na ostatniej kondygnacji, wręcz w kącie - posunięciem dobrym nie było. Szczerze powiedziawszy, miałem problemy ze znalezieniem restauracji, mimo, że od niepamiętnych czasów jeżdżę na Chorzowską 107. Brewpub sam w sobie nie jest jakoś wyjątkowy pod względem wizualnym, lecz zachowuje należyty klimat mimo niemałej powierzchni. Jako, że nie jestem fanem wszelakich dewocjonaliów, to akurat dnia, którego byłem, wisiały jeszcze świąteczne ozdoby, które całkiem nieźle wpasowały się w ogólny klimat, do jakiego restauracja z założenia dąży. Może powiecie, że przerost formy nad treścią, ale sam wystrój cieszy oko.
No właśnie. Wszystko na modłę niemiecką i tutaj kwestia strojów obsługi (panie niczym kelnereczki z Oktoberfestu), czy nawet ogólnego wyglądu - beczki, jakieś tam cegiełki, pierdółki - nie podlega dyskusji, to płaszczyzna gastronomiczna zostawia wiele do życzenia.
Nie jestem fanem łączenia jedzenia z piwem, więc darowałem to sobie, ale z tego co dostrzegłem na karcie dań, raczej nie przyjdziemy tu dobrze pojeść. Porcje nie są jakieś bardzo duże 100-180g, a w zestawieniu z cenami 30-50zł mogą solidnie obciążyć portfel. Opinie co do jedzenia raczej też nie zachwycają polegając na wpisach z internetu.
Akurat w dzień mojej wizyty pojawiły się Marcowe, Bock i Dunkel. Wszystko w kuflu 0,4l, jak i ewentualnie 1l. Kwestia cen, a jakości jest już sprawną sporną. Za te ze stałej oferty musimy zapłacić 9zł (0,4l), a idąc już po kolei, za ofertę rotacyjną (w tym przypadku wspomnianą wyżej): 9, 12.99 i 9,99zł. Dostępne były również kegi i butelki 0,33. Bardzo ubolewałem nad brakiem Alta, bo chciałem sprawdzić jak lokal radzi sobie z dość trudnym i zapomnianym niemieckim stylem. Z lekkim zażenowaniem skusiłem się na inne specyfiki.
Pierwszym piwem, którego spróbowałem był Pils. Zapach nie wróżył niczego dobrego, gdyż od razu uderzyła siermiężna nuta siarki/zgniłych jaj, bez jakiegokolwiek apertifu słodowego. Rozumiem, że w małych ilościach jest to dopuszczalne, ale tutaj nie było to niczym kontrowane, więc nie zachęcało zbytnio do wzięcia tego pierwszego łyku. W smaku zdecydowanie lepiej, chociaż do dobrego niemieckiego dolniaka trochę zabrakło. Lekka słodowość zaznaczająca profil trunku z ziemistą podbudową okalała język. Finisz przycierpki, ziołowy i zalegający. Brak przynajmniej zbożowości, która by zaokrągliła fakturę, chociaż piwo złe nie było.



W ogólnym rozrachunku, mimo dobrych piw sezonowych, to cała marka Bierhalle jest raczej nastawiona dla mało wymagającego, bogatego klienta. Ceny mogą odstraszać, a beer geek na pewno znajdzie jakiś lepszy i co najważniejsze tańszy browar restauracyjny na śląsku. Cała niestabilność sieci w kwestii jedzenia, czy piwa, to sprawa marketingu. Bardziej chyba nastawionego na zysk, aniżeli jakąś regionalną jakość. Ja jednak wyszedłem z restauracji przepełniony ambiwalentnymi odczuciami. Albo się pokocha, albo znienawidzi. Kwestia szczęścia. A chyba tak być nie powinno, co?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz