17 lut 2017

Beer Cup 2017. Odsłona pierwsza.

Tymczasem, gdy zwycięski styl edycji 2016 ujrzy lada chwila światło dzienne, to my jednak wracamy do Absurdalnej na kolejną Bitwę Piwowarów. Jeżeli jednak nie pamiętacie jak wyglądał finał - i co przyniósł - to możecie przeczytać o tym tutaj

Swoją drogą nie przyszło nam długo czekać. Czas biegnie nieubłaganie, a piwowarzy zwarci i gotowi czekają na ten pierwszy gwizdek. 

Druga edycja przedsięwzięcia nieco zmieniła się w stosunku do tej debiutanckiej. Nie chodzi mi tylko o podwyższoną poprzeczkę w kategorii "styl", aczkolwiek można rzec, że wszystkiego jest więcej. I piwa, i piwowarów, i nagród. Dość znacząca zmiana w regulaminie polega na tym, że do kolejnego etapu będzie przechodzić zawsze dwóch zwycięzców, a w bitwie finałowej walczyć będą cztery browary o pierwsze, drugie i trzecie miejsce. Oczywiście nikt nie wyjdzie z pustymi rękoma, gdyż organizatorzy przygotowali nagrody rzeczowe w postaci surowców piwowarskich.
Tyle słowami wstępu. Zajmijmy się jednak pierwszą bitwą w nowym, 2017 roku.


Christmas Brown Ale to podstyl, który na moje oko łatwo można było przedobrzyć. Wszystkie trunki pokroju "świątecznych" polegają na dodaniu dość siermiężnych przypraw dla nosa i języka, co często może zdominować piwo w jedną stronę. Tego się najbardziej obawiałem jeżeli chodzi o styl pierwszej bitwy.

Wiadomo, drugi człon nazwy musi zobowiązywać, więc mimo wszystko - balans - grał tutaj najważniejszą rolę.

Trochę po godzinie dziewiętnastej, kiedy sam multitap był już mocno zapełniony, Pan Prezes swoim charakterystycznym zawołaniem (czyt. halo, halo) zwrócił uwagę uczestnikom. Niestety, małe problemy natury technicznej przeszkadzały mu prezentować przebieg bitwy, aczkolwiek potem Remik uczynił swoją powinność.

Pięć browarów domowych, osiem osób. Każde pięć próbek było podawane osobno na tacy, gdyż z uwagi na ograniczone możliwości fizyczne i techniczne multitapu, przeniesienie przez każdą z osób tylu było niezbyt możliwe. 


Piwowarzy zaczęli nalewać i nosić, a spragnieni dobrego piwa już powoli przygotowywali swe kubki smakowe.
I w tym momencie zaczęły się schody, chociaż diabeł nie taki straszny i w dość szybkim tempie wybrałem swojego faworyta. Oczywiście, jak mówiłem na wstępie, słowem kluczem był "balans", więc i tego się trzymałem. 

Ja zagłosowałem na próbkę numer cztery, która moim zdaniem była, po pierwsze - najbardziej zbalansowana, a po drugie najbardziej Brown Ale'owa ze wszystkich. 
Z tego co się jednak dowiedziałem, gdy dwie osoby przechodzą dalej, można było oddać dwa różne głosy. Niestety, informacja doszła po czasie.


Po dość długim liczeniu, w końcu zostali wyłonieni zwycięzcy. 
Zanim jednak to się stało, po raz kolejny Pan Prezes (tym razem bez problemów technicznych) wylosował szczęściarza, który to zgarnął mały suwenir. 

Zwycięzcą pierwszej odsłony drugiej edycji Beer Cup został browar Warka Noego z 15-punktową przewagą w stosunku do drugiego miejsca.

Oficjalne wyniki miały się tak:

8 głosów - piwo numer 3 - 
Browar Domowy Birmaniak
10 głosów - piwo numer 5 - Browar Domowy Bunkier
12 głosów - piwo numer 2 - Browar Domowy Unikat

Drugie miejsce - Alicja Owsiany, Michał Zuba - piwo numer 4 (32 głosy)
Pierwsze miejsceMikołaj Kostuś, Przemysław Berdychowski / Warka Noego - piwo numer 1 (45 głosów).

Zwycięzcą gratulujemy i widzimy się już za tydzień. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz