11 lut 2017

Alcohol Fueled Brewtality #8

Dziś króluje artystyczny nieład. Style, które za dużo wspólnego ze sobą nie mają, jednakże AFB to w dużej mierze żonglerka stylowa, także reguł raczej brak. Pochylmy się nad tymi wypustami.


Brouwerij Hoegaarden (InBev) Hoegaarden (abv 4,9%; blg ??; ibu ??)

Mariusz: Onegdaj wyznacznik stylu dla wita powitał świeżą cytrusową bryzą z kolendrą i belgijską oddrożdżowością. Bez przerwy mógłbym wąchać coś takiego. W smaku niestety czar prysnął – słodowość i brak należytego ciała (nawet jak na wita) pozostawiał trunek bezpłciowym, a to co najlepsze (czyli przyprawowość i rześkość), była dopiero w finiszu. No kurde, Panie...

Wojtek: Klasyk wśród belgijskich piw pszenicznych. W szkle prezentował się wręcz modelowo – kolor żółto-złoty, pełne zmętnienie, bujna, drobnopęcherzykowa warstwa śnieżnobiałej piany. Aromat był dość delikatny, pszeniczny, jakby odrobinę kwaskowaty, z delikatną nutką kolendry. W smaku pszeniczne, delikatnie bananowe, z nutką cytrusów i kolendry. Gładka tekstura i średnio-wysokie ciało podbite było wysokim nagazowaniem. Mimo belgijskiego rodowodu bardziej przypomniało mi niemieckie weizeny. Pijalne, orzeźwiające piwo.

Hedgehog West Coast IPA (abv 7,1%; blg 16°; ibu 60)

Mariusz: Taki sieciówkowy craft bym to nazwał. A jak wiadomo, jakość tego typu produktów zostawia wiele do życzenia. Aromat nie wróżył niczego dobrego, gdyż szlajała się nuta brązowego cukru i zapewne odsłodowa chlebowość, która pasowała tu jak pięść do nosa. Podobnie w smaku, chociaż tam już coś świergotało z tych Stanów, ale nadal na minimalnym poziomie. Jakaś żywica, karmel, no i niemiła niby lekko cytrusowa, lecz osiadająca goryczka. Wyjątkowo nieudany produkt.

Wojtek: Mój pierwszy kontakt z piwami spod szyldu Hedgehog. Z wygląda jak typowe AIPA/West Coast IPA – zamglone, o bursztynowej barwie i pianie w kolorze przybrudzonej bieli. Aromat dość słaby, głównie karmel, jasne słody, oraz trochę sosnowej żywicy w tle. W smaku piwo dość wytrwane, ze zdecydowaną goryczką. Mocna żywiczność wiedzie tu prym, poza nią karmel, oraz słabo wyczuwalne owoce egzotyczne i cytrusowe. Ciało na poziomie średnio-wysokim, dość wodnista tekstura, nagazowanie średnio-wysokie. Jak na WC IPA, to aromatów chmielowych jest tu jak na lekarstwo, nie licząc żywicy sosnowej. Poniżej oczekiwań.

Browar Fortuna Miłosław (warzy śmiało) Dymione Brown Ale (abv 5,6%; blg 13,2°; ibu 20)

Mariusz: Jeden z moich faworytów z dwóch powodów: uwielbiam piwa wędzone, a po drugie Brown Ale to jeden z moich ulubionych stylów, chociaż w Polsce go jak na lekarstwo. Aromat myślę, że pokazał dobrą stronę tegoż piwa: lekki karmel z miłymi ciasteczkowymi niuansami, jak i brown ale'ową bryzą w postaci orzecha laskowego. Po kolejnych pociągnięciach nosem, mimo wszystko zapomniałem o obiecanej wędzonce, która to miała być motywem przewodnim tego piwa. W smaku było już to lepiej odzwierciedlone bo kojarzyło się to z pewnego rodzaju przypalonymi orzechami z ziemistością i słodową bazą. Z łyku na łyk wędzonka przyjemnie okalała język. Dobre piwo. Polacy, róbta brown ejle.

Wojtek: Kolejny eksperyment z browaru Fortuna w ramach bawienia się w kraft. Tym razem na warsztat poszło dymione brown ale. Niestety, o ile jest to jeszcze brown ale, to już niekoniecznie dymione. Aromat zimnego piwa woła o pomstę do nieba i straszy smrodem toalety zalanej karmelem. Na całe szczęście, po ogrzaniu jest już lepiej, bo aromat przechodzi w lekkie nuty ciasteczkowe, toffi i karmel. W smaku piwo jest lekko słodkie i w zasadzie pozbawione goryczki. Wyczuwalne lekkie nuty słodowe, trochę herbatników i przypieczonych tostów. Wspomniana wędzoność jest – moim zdaniem – na granicy autosugestii. Bardzo przeciętne piwo.

Uiltje Schreeuwuil (Screech Owl) (abv 9%; blg ??; ibu 65)

Mariusz: Sówka mądra główka. A no mądra, gdyż imperialna IPA to nie przelewki. Cielistość tego piwa już zaznaczała się w aromacie, gdzie słodkość owoców egzotycznych wręcz wylewała się z butelki. W smaku mięsiście, ale z należytym balansem. Nuta egzotyki, lekka żywica i nawet trawiastość. Na osobną uwagę zasługiwał finisz, gdyż przy grejpfrucie sprytnie wychylała się nuta tytoniowa. Tak swoją drogą to chyba to była jedna z ostatnich butelek w Polsce, gdyż status na RB mówi sam za siebie.

Wojtek: Małe piwo z sówką, wraz z Hoegaardenem, było moim faworytem tego wieczoru. Przyjemny, rasowy aromat owoców egzotycznych, głównie mango i ananasa, ale też odrobiny żywicy sosnowej. W smaku piwo dość wytrawne, goryczkowe. Przyjemny posmak intensywnego mango i ananasa, a także odrobiny żywicy. Piwo pełne w smaku, o średnim nagazowaniu. Solidne imperialne IPA.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz