8 maj 2017

Vintage party po niemiecku.

Z czym Wam się kojarzą Niemcy prócz pięknych kobiet, wolnych samochodów i dziurawych autostrad? No na pewno nie z piwną rewolucją, aczkolwiek tamtejsza scena craft prężnie się rozwija, chociaż bardziej regionalizm, aniżeli nowa fala gra pierwsze skrzypce. 

Zmierzając jednak do samego clou, wczorajszego wieczoru, w znanym już dobrze wielokranie Absurdalna odbył się panel degustacyjny organizowany przez stosunkowo nowego gracza na arenie - Kraftstore Katowice. Nic by nie było w tym tak niezwykłego jak sama forma przedsięwzięcia...

Pięć osób (tudzież cztery + organizator), 25zł na głowę, no i przysłowiowy kot w worku. Piwa z międzynarodowej wymiany poprzez RateBeer - kompletna niespodzianka, jedyne co było wiadome to to, że przesyłka idzie z Bawarii. 

Sklep dość spontanicznie wyszedł z propozycją degustacji, zamieszczając post na swoim fanpage. A jako, że miałem chyba więcej szczęścia niż rozumu (również spontanicznie) dopisałem się do listy, gdyż za taką sumę - cokolwiek by się nie wydarzyło - szkoda nieduża, a określenie "zagraniczne piwa" niejako podnosiło prestiż. 

Po wstępnych rozmowach na temat terminu, ostateczna data to niedziela, 7 maja, godzina dziewiętnasta. Abstrahując od tego, że to koniec weekendu, plusem było to, że lokal o tej porze i w taki dzień jest dość opustoszały, co pozwalało się skupić na konwersacjach, oraz piwach. 

Punktualnie o godzinie 19 byliśmy wszyscy w komplecie i nastał ten moment, aby otworzyć rzeczoną przesyłkę.

Sam zauważyłem zdziwienie na twarzach towarzyszy, gdyż niemiecka klasyka dzierżyła tytuł tej najliczniejszej, nie obyło się jednak bez (dosłownie) paru nowofalowców. 

Postaraliśmy się ułożyć jakoś chronologicznie, po zawartości alkoholu, a więc:

Na pierwszy ogień poleciała mała puszka z napisem 24/7 z bawarskiego browaru rzemieślniczego Frau Gruber. Jak deklaruje RateBeer jest to India Style Lager, chociaż jednak powiedziałbym, że zawartość puszki ocierała się bardziej o klasycznego niemieckiego Hellesa - aromat mokrego zboża, lekkiej kwaskowości i słodu. W smaku trochę więcej siana, i zbożowości, przez co piwo było bardziej słodkawe, aczkolwiek nie mulące. Mega pijalne, dobry starter.

Potem sięgnęliśmy po niejako etykietkę piwowarstwa niemieckiego, czyli piwo wędzone. Rauchbier Märzen wypełnił szkło. Jak uwielbiam wszelakie marcowe to tutaj piwo było wybrakowane ze strony słodowej. W finiszu majaczyła lekka chmielowa ziołowość z karmelem i oczywiście szynkową wędzonką, aczkolwiek jakoś nie spajało się to w trunek należycie zbalansowany. Wodniste, chociaż nie powiem, że "nie-stylowe".

Znowuż to Frau Gruber przyleciał do nas, tym razem jako klasyczny, nachmielony Pale Ale. Green Is Lord powitał nos niemiecką chmielowością. Na pierwszy plan wybijały się zioła z delikatnym cytrusem i dotykiem słodowym. Dalej już klasyka, jednak odchmielowa ziołowość pełniła rolę swoistego stabilizatora pomiędzy cytrusami, a słodowością. Świetne piwo.

Wracamy do klasyki, tym razem Rittmayer Rauchbier. Kolejny regionalista na stole nie pokazał się z dobrej strony. W aromacie niestety potężna nuta dwuacetylu z karmelem. Wyszło z tego masełko orzechowe, aczkolwiek w smaku było całkiem nieźle, abstrahując już od zbyt dużej ilości słodu karmelowego, czy tam przepasteryzowania. Trochę chlebka, suszone owoce i delikatny dym na tyłach. Za słodkie mimo wszystko, aczkolwiek piwo ma potencjał.

Trochę inaczej było z Weiherer Rauch. Nozdrza wypełniła nuta kojarząca się z... szynką z kurczaka. I tutaj wcale nie żartuję. Smak został zdominowany przez wędzonkę, lecz nie bez przesytu. Trochę karmelu w tle, słodów i drewnianej wędzonki, czego brakowało mi w poprzednich rauchbierach. So far, so good!

Zbliżamy się do piw bardziej ekstraktywnych, wyżej alkoholowych. Reutberger Heller Bock. Przyznaję się, że bardzo dawno nie piłem Heller Bocka, lecz to spotkanie nie należało do najprzyjemniejszych. Brzeczkowe, alkoholowe, słodowe, słodkawe. Więcej nie muszę dodawać. 

Przyszła pora na coś, co każdy zna i docenia, czyli Schlenkerla Urbock. Wspaniały aromat szynki, mnóstwo drewna i ciemnych słodów. W smaku intensywnie dymione, masa wędzonego mięsa, drewnianych beczek i popiołu. Upchnąć wędzarnie w jedną butelkę jest niebywale trudno, lecz nikt inny jak ten browar nie robi tego lepiej. PS. potwierdzone info.

Po takiej dawce wędzonki trzeba było wziąć coś na odmianę. Może napój bogów? Nectar Of Gods, znów od Frau Gruber niestety nie powalił. Jak narzekam na polskich craftowców, że przepasteryzowują swoje Imperialne IPA to tutaj powiem, że jest bardzo podobnie. Aromat powitał słodkim miąższem z owoców egzotycznych, lecz i kuwetą. Mocno słodkawe, mdląco owocowe. Za ciężko.

Piwo, na które najbardziej liczyłem, czyli Mahrs Bräu Der Weisse Bock niestety skwaśniał. Pech niesamowity.

Zbliżając się do końca zahaczyliśmy o kooperację Tölzer Mühlfeldbräu i Weyerbacher, cokolwiek to znaczy. Weizenquadruple Bock z eksperymentalnym chmielem Loral skojarzył się wszystkim z... Barley Wine. Niestety aromat nie jawił się zbytnio bogato, gdyż oscylował wokół octu i nut winnych. Dosyć złożone, aczkolwiek w zupełności wybrakowane od tej strony słodowej, gdyż cały czas mamy jednak do czynienia z Bockiem, nie BW. Dużo susoznych owoców, lekka słodowość, winne akcenty. Dusza została, ciało uciekło. Szkoda.

Na ostatek zostawiliśmy sobie swoiste wisienki na torcie. Podwójne koźlaki od Schlenkerli, odpowiednio wersja 2016 i 2011. Świeża wersja mocno "beczkowa" z przyjemną szynkową, lecz dość mocną wędzonką i popielatym finiszem. Piło się świetnie, chociaż znów gdzieś się ciało odrywało od reszty. Jednak wielkim rozczarowaniem napawam się patrząc na notatki z opisu wersji 2011: "Estry, mocno estrowe, mocno karmelowe. Wędzonka uciekła, słód zadziałał. Stęchła nuta drewna." Nie ma jednak tego złego co by na dobre nie wyszło. Bardzo dobrze, że nie kupiłem tej wersji vintage, której cena w Polsce oscyluje wokół 30zł. 


Słowami podsumowania. Na pewno nie jestem zawiedziony tymże panelem. Jako wielki fan jakiejkolwiek piwowarskiej klasyki, cieszę się, że mogłem spróbować owych piw i dołożyć jakąś cegiełkę do opinii na temat poszczególnych trunków. Nie warto omijać takich stylów, kawał historii. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz