26 kwi 2017

Bazyliszek, czyli oko w oko z bestią.

Wiara oniemiała, gdy okazało się, że Bazyliszek opuścił środkową krainę i swe diabelskie nasienie rozniósł po całej okolicy. Kiedy tylko śmiertelnicy dowiedzieli się, że można go spotkać tu i ówdzie, wyruszyli na poszukiwania. Chociaż na początku myśleli, że ktoś ich nabija w butelkę i opowieści o domniemanej postaci - jakoby istniała poza pierwotnym miejscem - są przekłamane i pełne absurdu, to ciekawość była silniejsza. 

Cała historia miała gdzieś miejsce w Europie Środkowej, wiosną, ale i tak piździło jak na Uralu. 

Natrafiając na wielką grotę pogrzebaną przez czas, dwóch śmiałków napotkało bestię o czterech łbach, co jeden to dziwniejszy. Choć nogi same chciały się rwać do ucieczki, śmiałkowie nie pozwolili, by strach ich zwyciężył.

Śmierć lub chwała! Do boju!

Bestia ryknęła tak, że aż cała grota zatrzęsła się w posadach. W powietrzu unosił się znajomy zapach trującego bluszczu i gryzącego pieprzu. Bestia jednak niemrawo ruszyła do natarcia i po pierwszym ataku okazała się słabsza niż wyglądała. Wojownicy bardzo szybko zapomnieli o tej "ciekawostce".
Był to jednak przedwczesny tryumf.

Kolejny z łbów, miotając się szaleńczo, ruszył na śmiałków. Atakował tak wytrwale, że bohaterowie już czuli srogą gorycz porażki, ostatecznie okazało się, że było to za mało na tak doświadczonych wojów. 

Trzeci łeb, kolczasty, zielony niczym wywar z leśnego igliwia zaatakował nie dając śmiałkom chwili wytchnienia, ale szczęśliwie okazał się najmniej mocarny z całej czwórki. Łeb o karku grubym jak dąb, padł jak młoda sosna. 

Ten, który ostatni został w boju wiedział, że koniec jest bliski, ale nie zamierzał tanio sprzedać skóry. Choć walczył wytrwale i okazał się najsilniejszy z całej czwórki, to i on musiał ulec. Śmiałkowie oczami wyobraźni już wyobrażali sobie powrót do rodzimej krainy króla Warsa i królowej Sawy. 

Zdali sobie sprawę, że na świecie podobnych, bestii jest jeszcze od groma. Lecz po dzisiejszym zwycięstwie byli na nie gotowi.

Koniec

...a dla tych którzy wyrośli już z bajek, wersja pisana prozą...

Szpieg z Krainy Bluszczowców (abv 5,6%; blg 15,2°; ibu 32)


Mariusz: Aromat przestawił się niemniej interesująco, gdyż oscylował wokół świeżych zielonych liści, które kojarzą mi się leśnymi okolicami, w które co roku jeżdżę. Lekka domieszka pieprzu i dosyć silna baza słodowa była tłem do tego. W ogólnym odczuciu piwo jest wytrawne, jednakże wybrakowanie od strony słodowej tworzy dosyć męczący napitek, coś w stylu naparu z ziół. Pieprz piecze w finiszu, a po chwili nieprzyjemnie dominuje, chociaż sądzę, że cel, przez piwowara, został osiągnięty.

Wojtek: Aromat to głównie słody, choć w tle wyczuwalna jest pewna dziwna, nieokreślona nuta ziołowa. Charakter piwa ucieka w stronę wytrawności, goryczka na poziomie niskim. W smaku na pierwszy plan wysuwają się akcenty słodowe, doprawione delikatną - i dość specyficzną - nutą ziołową. Poza tym, zdecydowanie wyczuwalny jest tu także dodatek czarnego pieprzu, który jest obecny zarówno w smaku jak i długim aftertaste, paląc w język i podniebienie. Moim zdaniem, jest to dość męcząca nuta, która sprawia, że piwo ciężko jest dopić. Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której miałbym zmęczyć pół litra czegoś takiego. Ciało średnie, tekstura dość gładka, nagazowanie na poziomie średnim.


American Psycho (abv. 6%; blg 15,5°; ibu 60)


Mariusz: Woń trunku była katalizatorem do rozczarowania. Wszystkim dobrze znana landryna, trochę egzotyki i jakieś zioła. Mocno słodkie, klejące nozdrza. Po pierwszym łyku akcenty ziołowe i odchmielowe - owocowe - stworzyły nieprzyjemną mieszankę landryny i żywicznych motywów. Finisz niestety cierpki, mocno osiadający na języku. Trunek rozklekotany, nie wiadomo o co w nim dokładnie chodzi.

Wojtek: Aromat nie zdradza zbyt wiele - głównie są tu lekkie nuty żywiczne i ziołowe, oraz odrobina owoców tropikalnych. W smaku piwo jest zdecydowanie wytrawne z bardzo mocną goryczką o dość nieprzyjemnym, łodygowym charakterze. Cóż, gruit robi robotę, inna sprawa, czy coś takiemu podejdzie komuś do gustu. Nuty leśnej żywicy i owoców tropikalnych zdają się ginąć w tej garbnikowej, ziołowej goryczy. Jak dla mnie, to piwo jest na granicy niepijalności.

Świdermajer (abv 3.8%; blg 11°; ibu 42)


Mariusz: Tym razem nie powitał zielony las, a ogród, czy jak kto woli - zielnik, ale raczej taki z przeważającą ilością krzewów cytrusowych. Jak to często u Bazyliszka - wyczuwalna baza słodowa. W pierwszych pociągnięciach nosem wydawało się przyzwoicie, lecz na dłuższą metę kojarzyło się to bardziej z... apteką, aniżeli w/w zielnikiem. Po raz kolejny jakieś napary z ziół, ale i herbata z cytryną. Dużo zielonego... za dużo. Ale w sumie orzeźwienia odmówić nie można.

Wojtek: Aromat dość nikły, przywodzący na myśl herbatkę ziołową z delikatnymi nutami cytrusowymi. W smaku wyraźnie wyczuwalne iglaki i trochę żywicy sosnowej, oraz odrobina cytrusów. Zdecydowanie przywodzi na myśl wywar z gałązek sosny, lub jakiś ziołowy specyfik ze sklepu z medycyną alternatywną. Poza tym jasne słody stanowiące bazę dla nut leśnych. Ciało na poziomie średnio-niskim, gładka tekstura, średnie nagazowanie. Piwo jest dość jednowymiarowe, ale za to lekkie, pijalne i orzeźwiające.

Sen o Warszawie (abv. 6.6%; blg 16,7°; ibu ??)

Mariusz: Aromat powitał przyjemną, świeżo zmieloną kawą z jej charakterystyczną kwaskowatością. W nosie obracały się również słodkie nuty laktozy i delikatne drapanie słodu żytniego. Od samego początku trunek mi zasmakował - posłodzona wystana kawa, lody waniliowe i należyta oleistość żyta z odchmielowym, ziołowym finiszem. Nie za słodkie i należycie zbalansowane z niskim nasyceniem. Tak powinien smakować Milk/Sweet Stout. Bdb.

Wojtek: Aromat to głównie laktoza z nutką wanilii i odrobiną kakao w tle. Piwo lekko wytrawne, z goryczką na poziomie średnio-niskim. W smaku dość wyraźnie zaznacza się słód żytni i ciemne palone słody. Nuty wanilii i kakao występują w tle, stanowiąc lekką przeciwwagę i nieco osładzając całość. Jest nieźle, choć pomysł łączenia słodkiej łagodność milk stouta ze słodem żytnim raczej nie przypadł mi do gustu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz