31 mar 2017

Robust Porter, bitwa numer pięć.


Beer Cup przyspiesza tempa. Ledwie zdążyły opaść emocje po tej ostatniej bitwie, toczonej podczas Silesia Beer Fest 2017, a już pięć dni później wróciliśmy do katowickiej Absurdalnej, aby tym razem w bardziej kameralnym gronie uczestniczyć już po raz piąty w potyczkach piwowarów. 

Nie zmienia to faktu, że samo w sobie wydarzenie zgromadziło - jak zawsze - pełny lokal, lecz frekwencja była chyba najmniejsza jeżeli chodzi o samą drugą edycję. 

Drzwi multitapu przekroczyłem około godziny 18:30 - jeszcze "za widoku". Temperatura na zewnątrz może nie była jakaś szczególnie wysoka jak na końcówkę marca, jednak sam lokal był opustoszały jak na taki dzień (Beer Cup) i taką porę (j.w). Dopiero przed dziewiętnastą zdecydowana większość zaczęła się gromadzić.

Tym razem temat przewodni bitwy był dosyć elastyczny, gdyż Robust Porter sam w sobie nie jest jakoś popularny, a samo BJCP komentuje go jako: "[...]szeroki styl, otwarty na interpretacje." 
A czy sprawdziło się to w tejże bitwie? O tym zaraz. 


Trochę po dziewiętnastej niezastąpiony Remik zaprezentował sam styl, wytyczne i komercyjne przykłady. Przed tymże zabiegiem oczywiście przedstawił samych piwowarów, a potem zasady "gry". 
Jak zawsze, do kolejnego etapu przechodzi para piwowarów, co otwiera możliwość głosowania na dwa piwa, z której szczerze powiedziawszy nie zawsze korzystam. 

Kolejka utworzyła się dosyć spora, w miarę szybkim tempie pięć próbek było już na stołach. Tym razem konsumenci posłuchali organizatorów i każdy po kolei odbierał deseczkę do noszenia trunków, karty do głosowania i piwa bez zbędnego przepychania.

Cóż... który to już raz mam przed sobą tak niełatwy wybór? Staje się to powoli tradycją. 

Mimo, że wybór nie należał do oczywistych to piwo, na które głosowałem zwyciężyło, więc satysfakcja podwójna. Tak jak już na początku wspomniałem, Robust Porter jest elastyczny, można się w nim zaprezentować i od strony słodowej i chmielowej. Chociaż najważniejsze to nie przedobrzyć. 


Ten czwartek jakoś wyjątkowo mi się dłużył, więc z niecierpliwością, spoglądając ciągle na zegarek wyczekiwałem wyników. 
W końcu - (również) niezastąpiony - tym razem Pan Prezes zwołał do zwrócenia uwagi na scenę. Jak zawsze znalazł się szczęśliwiec, który wygrał kilka suwenirów, jednakże najważniejszą częścią przemówienia było ogłoszenie wyników, które prezentowało się tak:

I miejsce - piwo nr 4 - Kamil Witkowski - 52 głosy
II miejsce - piwo nr 1 - Paweł Masłowski (browar domowy Dwie Lewe Ręce) - 42 głosy 
III miejsce - piwo nr 3 - Rafał Polok (browar domowy ŁU BU DU) - 36 głosów
IV miejsce - piwo nr 2 - Rafał Kuberek (Qbeer) - 9 głosów
V miejsce - piwo nr 5 - Karol Kościelniak - 3 głosy

O piwowarach biorących udział w bitwie możecie przeczytać na blogu u Tomka, a mi nie pozostaje nic innego jak pogratulować zwycięzcom i zaprosić na kolejną bitwę w przyszłym tygodniu. Do zobaczenia!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz