5 mar 2017

Podwójne spotkanie z Hołdą Chmielu.

W zasadzie od samego początku, gdy uczęszczam na katowicki Beer Cup to wypatruję kilka takich browarów domowych, które w jakiś sposób wyróżniają się z tłumu. Nie tylko nazwą, czy odważnymi etykietami, ale i jakimś sensownym poziomem swoich piw. Jeżeli jednak aspekt wizerunkowy i jakościowy idzie ze sobą w parze to jestem podwójnie zadowolony. 

Podobnie było/jest z pewnym warzycielem, którego jakość produktów poznałem dość dobrze. W poprzedniej edycji bitw piwowarów zajął on stety-niestety drugie miejsce pokonując jednak przy tym całą rzeszę uczestników...


Artur Lesiak, czyli sztukmistrz (fajne słowo, co?) Hołdy Chmielu nie osiada na laurach i cały czas doskonali swój warsztat. Nie będę jednak zanudzał co, gdzie i jak, gdyż w tym wypadku zapraszam po informacje z pierwszej ręki, czyli na fanpage browaru. 



Przejdźmy do meritum. Na ostatniej bitwie (o której de facto możecie przeczytać tu) zostałem obdarowany dwójką piw. Zawsze powtarzam, że dobry rzemieślnik poradzi sobie z każdym stylem, więc postaram się ocenić oba trunki tak, ażeby nie zostawić na nich przysłowiowej suchej nitki. Oczywiście, jak to przy recenzjach bywa, pomoże mi w tym drugi admin.

O-Szczep, to American Pale Ale uwarzony na drożdżach wyizolowanych przez studentów Wydziału Biologii i Ochrony Środowiska Uniwersytetu Śląskiego. Na swoim pokładzie szczyci się chmielem Simcoe oraz słodami Pilzneńskim i Carapils przy 11,7% ekstaktu i 5,2% alkoholu. Zabieg z takowymi organizmami fermentacyjnymi na tyle trudny, że okiełznanie tej dzikości nie zawsze należy do łatwych zabiegów. Jak się zachowały w tymże trunku?

MariuszW pierwszym zetknięciu się butelki z nosem, w aromacie przeważała słodkość, która skojarzyła mi się z morelą. Przy tym nuta funky – sianokosy, mokre zboże, biła się z nią do momentu kiedy to dzikość wyszła na prowadzenie dominując nad jakimikolwiek owocowymi niusansami. W smaku od razu pokazało się dość wysokie nagazowanie, z drugoplanową nutą siana, która w zestawieniu z amerykańskim chmielem dawała pewne szorstkie odczucie w ustach. Tekstura jak na APA średnia, gdyż jest dość soczyście, ale i zadowalająco dziko. Pijalności nie można odmówić. Bbd. 

WojtekAromat to przyjemna słodka morelka, lekkie nuty funky. Smak odbija w stronę słodkości, a goryczka jest na poziomie średnim. W smaku wyczuwalne przyjemnie owoce cytrusowe, trochę egzotyki, lekkie nuty drożdżowe. Ogólnie bardzo fajne, pijalne i orzeźwiające piwko. Eksperymentalne drożdże dodają tu trochę nutek funky, przez co piwo ma dość osobliwy charakter.

Szakal to piwo złożone nie tylko w smaku, czy aromacie, ale solidny zasyp (Pale Ale, płatki owsiane, słód pszeniczny, whisky CM 45 PPM, Caraaroma, Special B, Żytni Palony i Carafa II), przy czeskich chmielach (Kazbek i Saaz), na drożdżach Sigmund's Voss Kveik i z dodatkami takimi jak wanilia, marcepan i szafran przedstawia niezłe pole do popisu. Alkohol (8,5%), jak i ekstrakt (20,2%), mówi, że to nie przelewki. Czy diab... tfu, Szakal, taki straszny?

Mariusz: Aromat z butelki jawił się dość ubogo jak na tak solidny zasyp. Charakterystyczna kawowa kwaśność w zestawieniu z lekką siarką jakoś w pierwszym kontakcie mnie nie kupiła. Dopiero po chwili ciemne słody i ziemistość kręciła w nosie. Pierwszy łyk, potwierdził cielistość tegoż piwa. Ciężar słodów, wędzonka, kabel, czekolada czy praliny z alkoholem sprytnie bawiły się z podniebieniem. Wytrawność ciemnych słodów pojawiła się dopiero gdzieś w tle, kompletnie zdominowana przez w/w doznania smakowe. Jak na ekstrakt, piło się to bardzo przyjemnie, ale do końca nie wiem, czy aż tak gładko powinno to iść. Jako wielki fan spalonych kabli i zakładu wulkanizacyjnego, dla mnie za cienko, żeby nie powiedzieć ubogo. No, ale po raz kolejny - pijalności nie można odmówić. Aha, no i dodatki zostały przykryte zasypem jak mniemam. 

Wojtek: Piwo czarne jak smoła z dość bujną kremową pianą. W aromacie lekkie nuty whisky, bardzo lekkie kabelki, oraz ciemne słody. W smaku piwo jest nieco słodkie, a goryczka niska. Na początku wyczułem posmak wiśni w czekoladzie, odrobinę czarnej kawy, a także lekką wanilię. Alkohol subtelnie rozgrzewa trzewia, choć w smaku jest ułożony i jakby zakamuflowany. Wysokie ciało, niskie nagazowanie. No, no, Panie Arturze, chapeus bas! Świetne piwo, które z powodzeniem mogłoby stać się komercyjnym wypustem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz