11 mar 2017

Bitwa numer trzy. Oatmeal Stout.

Na początku przyznaję się bez bicia, że Oatmeal Stout nigdy nie był moim ulubionym stylem. Ba, wręcz nie tylko on, ale cała gama górnofermentacyjnych "mocarzy" (stout z ang. oznacza m.in. tęgi).
Ale jak to bywa, spokój w naturze musi być czasem zakłócony, więc zwarty i gotowy postanowiłem znów stanąć oko w oko z angielską szkołą jazdy...




A jeżeli już weszliśmy w temat współzawodnictwa, to w ostatni czwartek miała miejsce już trzecia bitwa piwowarów, w której właśnie motywem przewodnim był ów gatunek. 

Jak to zawsze powtarzam, balans jest rzeczą najważniejszą. Styl, można rzec, że stoi okrakiem pomiędzy klasycznym Dry Stoutem, a Sweet/Milk Stoutem, więc siłą rzeczy właśnie to kryterium brałem głównie pod uwagę.

Pięć browarów domowych, osiem osób. W dużej mierze byli to głównie faceci, ale dzień po święcie kobiet oczywiście nie mogło zabraknąć przedstawicielek płci pięknej jako również reprezentantek danego browaru. Sylwetki piwowarów przybliżył już Tomek na swoim blogu, także nie będę tutaj tego powielał. 

Start bitwy był tym razem poprzedzony dość dużą obsuwą w czasie, więc zaczęliśmy zniecierpliwnieni kilkanaście minut po dziewiętnastej. Tutaj jak zawsze aspekt niezmienny - Pan Prezes i Remik zwołali do musztry.



Krótka prezentacja... i na ramię broń! Tym razem organizatorzy sprytnie załatwili sprawę transportu próbek piw do stolików. Wyposażyli nas - w dobrze znaną z niektórych multitapów - deseczkę, gdzie każdy bez większych problemów mógł przenieść piwa do degustacji. 
Szczerze powiedziawszy, to forma z ostatniej bitwy była lepsza (noszenie przez obsługę), chociaż, fakt faktem, bardziej pracochłonna przy takiej rzeszy spragnionych. 

Swoją drogą to myślałem, że wybór będzie trudniejszy - po pierwsze z mojej niechęci do stylu, a po drugie Oatmeal Stout jest raczej piwem rygorystycznym, i tu granice nie są tak elastyczne, jak chociażby w jego słodszym bracie. Mimo wszystko, trafiłem w dziesiątkę, gdyż akurat piwo, na które oddałem głos wygrało, więc satysfakcja podwójna. Należycie gładkie, z nieprzesadną palonością ciemnych słodów, jak i aperitifem w postaci owoców kawowca. Oczywiście można było wytypować dwa trunki, ale, ten drugi głos - jest dla mnie typowo subiektywny - bo w nim się kieruję bardziej swoim gustem, aniżeli stylowością, a że jestem fanem chmielu Sorachi Ace to ci, którzy byli na bitwie zapewne wiedzą o jakie piwo chodzi. 

Jakoś ogłoszenie wyników dość się przedłużyło, więc i był czas odświeżyć stare znajomości i zerknąć na tablicę nad barem. 

Około godziny 21, organizatorzy przedstawili oficjalne wyniki, które prezentowały się tak:

I miejsce - Grzegorz Burczak - Browar Domowy Hajnel (67 głosów, p. nr 3)
II miejsce - Artur Lesiak, Iwona Gruszka - Hołda Chmielu (43 głosy, p. nr. 1)
III miejsce - Agnieszka Morawiec, Paweł Wróbel - Browar Domowy Citra (nr 4, 42 głosy)
IV miejsce - Tomasz Chećko, Mateusz Panyło - Browar Domowy Perkele (nr 5, 34 głosy)
V miejsce - Janusz Svach - Browar Domowy Garaż (nr 2, 21 głosów)


Nikt nie wyszedł z pustymi rękoma - piwowarzy otrzymali trochę surowców, głosujący szczęściarz - jak zawsze - kilka suwenirów od Śląskiego Oddziału PSPD, no a pozostali - satysfakcję. Po raz kolejny diabeł nie taki straszny, Stoucie - może się trzeba będzie pogodzić.

Na dziś to tyle, no i pamiętajcie, że następna bitwa odbędzie się na Silesia Beer Fest, w sobotę 25 marca. Przybywajcie tłumnie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz