Czy klub podróżników to dobre miejsce na stricte piwną premierę?
Odpowiem wymijająco: i tak, i nie. Takowymi wydarzeniami napawają się głównie multitapy z uwagi na samo przeznaczenie, jak i powiązania z różnymi podmiotami warzącymi. Żyjemy jednak w czasach, kiedy nasz ulubiony trunek łamie pewne konwencje i chwyta za serce (lub podniebienie) coraz to większej liczby osób.
Jak sami wiecie, kameleon to taki skubaniec, który potrafi się zaaklimatyzować w każdej sytuacji. Akurat temu, o którym mowa, niestraszny jest żaden lokal, a że zwierzę jest iście egzotyczne, to piątkowego wieczoru, w klubie podróżników Namaste w Katowicach swoją premierę miało trzecie piwo ze stosunkowo nowego browaru kontraktowego Cameleon.
Nic nie byłoby w tym tak interesującego, jak to, że ci adepci sztuki piwnego rzemiosła są nie tylko młodzi duchem, ale i ciałem. Młodość rządzi się swoimi prawami, więc postanowiłem przeprowadzić krótki wywiad z Oskarem i Kacprem dotyczący działalności pod owym szyldem.
Jak wiadomo, w dzisiejszych czasach rynek piwa craftowego w Polsce nie rozpieszcza. Co skłoniło Was do tego, aby przysłowiowo wziąć sprawy w swoje ręce i rozpocząć inicjatywę kontraktową? Młodzieńczy zapał czy długo planowana decyzja?
Kacper: Będzie około trzech.
Oskar: Piwa dobrze nam wychodziły. Znajomi, którzy kosztowali entuzjastycznie do tego podchodzili.
Kacper: Oskar również wysyłał na konkursy i zdobył jakieś nagrody.
Kacper: Oskar również wysyłał na konkursy i zdobył jakieś nagrody.
Oskar: Kilka razy się zdarzyło. Doszliśmy do wniosku, że można by było to rozszerzyć na taką poważniejszą działalność. Pomysł padł już dawno temu, lecz udało się to w czyn obrócić około lutego.
Kacper: Tak naprawdę zaczęło się to wszystko wcześniej, bo chcieliśmy znaleźć browar, w którym mogliśmy warzyć i pozałatwiać całą papierologię – musieliśmy pewne rzeczy spełnić, aby wystartować, bo tak naprawdę samego magazynu szukaliśmy z pół roku – było to w czerwcu dwa lata temu.
Weszliście do gry stylem - poniekąd dobrze znanym (żeby nie powiedzieć, wiele razy przewałkowanym). Mieliście jednak jakiś przebłysk wątpliwości czy, aby na pewno był to dobry ruch warząc kolejne White IPA?
Kacper: No i się przyjął zresztą.
Pierwsze piwo uwarzyliście w browarze ReCraft w Świętochłowicach. Drugie już w Browarsie w Limanowej, no i tak zostało do dziś. Zagrzejecie tam miejsce na dłużej, czy nadal będziecie szukać tego „jedynego”?
Kacper: Jedyny to będzie ten nasz tak naprawdę. (śmiech)
Oskar: Akurat z Browarsem dobrze się nam współpraca układa.
Kacper: Z terminami nie ma tam problemu, więc i to zdecydowało, aby tam pojechać.
Oskar: Do ReCraftu nie mówimy, że nie – prawdopodobnie do nich jeszcze wrócimy, tylko, że przeprowadzana była tam duża rozbudowa i przez to musieliśmy szukać czegoś innego, bo po prostu nie było dla nas miejsca na warzelni
Okiełznanie sprzętu - szczególnie dla nowicjuszy nie jest rzeczą prostą. Inicjacja z którym browarem dostarczyła Wam najmniej nerwów?
Oskar: Słyszy się mity o tym, że receptury zupełnie inaczej wychodzą na dużym sprzęcie. Myśmy tego jakoś intensywnie nie doświadczyli. Ważne było, że w obydwu browarach trafiliśmy na doświadczonych piwowarów i nie było problemu aby przejść na większy sprzęt. Kwestia trzydziestu minut i recepturę mieliśmy gotową, z uwzględnieniem tego, że piwo będzie się inaczej chmieliło, więc sami się uczymy na tym. Żadnych stresów z tym związanych nie doświadczyliśmy.
Oskar: Również nie było do końca zrobione wg receptury, którą już wcześniej obmyśliliśmy.
Kacper: Nie z naszej winy oczywiście, tylko z winy browaru, w którym warzyliśmy.
Oskar: Jesteśmy z zawodu muzykami i zajmujemy się nie tylko piwem, ale właśnie m.in. muzyką – która też jest poniekąd naszą pasją i zawodem. Nie chcemy się zamykać tylko na piwo, lecz chcemy mieć różne oblicza, w których możemy się pokazać. A druga rzecz, może dość prozaiczna, ale doszliśmy do wniosku, że piwa mogłyby nazywać się kolorami, no i do tego wizerunek kameleona bardzo dobrze pasuje.
Kacper: Z marketingowego punktu widzenia się to też dobrze przyjęło.
Kacper: Z marketingowego punktu widzenia się to też dobrze przyjęło.
Cameleon kojarzy się przede wszystkim z egzotyką. W przyszłości będziecie naciskali tylko na style kojarzące się z piwną rewolucją, czy klasycy też znajdą coś dla siebie?
Kacper: Dolną fermentację też mamy w planach, więc i klasyki się pojawią.
Oskar: Właśnie to jest kolejna rzecz dlaczego nazwaliśmy się Cameleon. Nie chcemy, tak jak niektórzy okrzyknęli się – dajmy na to AleBrowarem i głupio by było uwarzyć lagera mając w nazwie "ale". My, jako Cameleon mamy różne oblicza, dobrze się czujemy w różnych stylach piwnych i mamy nadzieję jeszcze nie raz zaskoczyć naszych klientów.
Oskar: Ciężko powiedzieć. Piwo wyszło całkowicie tak jak sobie planowaliśmy, no i premiera była też bardzo udana, bo połączyliśmy to – jako, że jesteśmy muzykami i mamy wielu znajomych muzyków – z koncertem.
Kacper: Konkursy również się odbyły, więc można rzec, że premiera z pompą.
Oskar: Udało nam się przyciągnąć dużo osób – raz, że piwem – a dwa, że koncertem. Przy okazji wszyscy spróbowali i bardzo im zasmakowało. Udało się też trafić do osób, które craftem nie są zainteresowane, więc mimo tego, że była to IPA – i nachmielona dość konkretnie – zasmakowała także ludziom, którzy pierwszy raz kosztowali piwa craftowego.
Oskar: Udało nam się przyciągnąć dużo osób – raz, że piwem – a dwa, że koncertem. Przy okazji wszyscy spróbowali i bardzo im zasmakowało. Udało się też trafić do osób, które craftem nie są zainteresowane, więc mimo tego, że była to IPA – i nachmielona dość konkretnie – zasmakowała także ludziom, którzy pierwszy raz kosztowali piwa craftowego.
A czy to był łut szczęścia? Myślę, że poniekąd tak.
Kacper: Nie wykluczając, złożyła się na to również ciężka praca.
Kacper: Nie wykluczając, złożyła się na to również ciężka praca.
Oskar: Piwo było zaplanowane. Wyszło tak jak miało wyjść, więc w tej kwestii szczęście to pojęcie względne.
Oskar: IPA jest dalej tym stylem, o którym we wszystkich sklepach mówią – gdziekolwiek jesteśmy dostępni – że on się najlepiej sprzedaje. Wiadomo, nie możemy zamykać się tylko na niego, bo mamy w planach może trochę ciekawsze, czasami bardziej "odjechane" piwa, ale klienci nadal oczekują trunków mocno nachmielonych z nową falą na pokładzie. My jesteśmy od tego, żeby to też im dać. Próbujemy robić nasze interpretacje najlepiej jak potrafimy, zawsze w jakiś ciekawy sposób, żeby to nie było po prostu kolejne, nudne India Pale Ale.
Pochodzicie z Zagłębia. Namacalnie wiem, że jest on piwną pustynią. Dystrybuujecie swoje piwa gdzieś w ten rejon, czy raczej zostajecie przy sklepach specjalistycznych na Śląsku?
Kacper: W połowie jesteśmy z Zagłębia. Ja jestem stamtąd, a Oskar jest z Chorzowa.
Oskar: Po prostu siedzibę firmy mamy w Dąbrowie Górniczej.
Kacper: Jeśli chodzi o sprzedaż, to Zielonego [pierwsze piwo, dop. red] prawie cała warka rozeszła się tu w okolicy.
Oskar: Tak od Gliwic do Krakowa maksymalnie.
Kacper: Zahaczył również o Warszawę, ale to nieznaczna ilość. A tak to wszystko szło tutaj na miejscu.
Oskar: Teraz systematycznie wchodzimy na coraz to szerszy rynek, więc próbujemy jakoś załatwić współpracę z hurtowniami z całej Polski. Karminowy pojawił się już na przykład w Warszawie w beczkach.
Kacper: Zahaczył również o Warszawę, ale to nieznaczna ilość. A tak to wszystko szło tutaj na miejscu.
Oskar: Teraz systematycznie wchodzimy na coraz to szerszy rynek, więc próbujemy jakoś załatwić współpracę z hurtowniami z całej Polski. Karminowy pojawił się już na przykład w Warszawie w beczkach.
Kacper: Jak i również w Poznaniu, zresztą Chabrowy też tam będzie. A we Wrocławiu wszystkie piwa w zasadzie.
Oskar: W Krakowie, w Rzeszowie... A teraz mamy nadzieję, że Chabrowego uda się do Bydgoszczy sprzedać, bo mamy tam jednego znajomego blogera i może się ta współpraca uda.
Macie teraz w planach jakieś festiwale? Pamiętam, że pokazaliście się na Wrocławskim Festiwalu Dobrego Piwa w zasadzie z jednym napitkiem. Czy nie oscylowało to wokół dużego ryzyka?
Kacper: W zasadzie chodziło o to, aby się właśnie pokazać, żebyśmy zostali w jakiś sposób zauważeni na rynku.
Oskar: Nikt nas tam nie znał. Jak pojechaliśmy – to było może jakieś trzy tygodnie po premierze naszego piwa tu w Katowicach – sporo osób przyszło. Udało nam się nawet przyhaczyć Simona Martina [walijski piwny bloger - przyp. red], bardzo mu piwo zasmakowało i sytuacja zaowocowała tym, że udało nam się pojawić w Warszawie, jak i również we Wrocławiu, w multitapach. Jak są jakieś targi, czy festiwale, to właściciele przychodzą spróbować co nowego w trawie piszczy. Tak samo było z naszym piwem. Skosztowali, zasmakowało, to potem pojawiliśmy się tu i ówdzie dzięki temu.
Kacper: A jeśli chodzi o jakieś aktualne plany to jeszcze ich nie mamy za bardzo. Bardziej ze względów formalnych, bo współpracowaliśmy z naszą hurtownią i na tej podstawie się tam wystawiliśmy. Nie mówimy nie, ale zobaczymy.
Na koniec, czego byście sobie chcieli życzyć jako zgrana drużyna?
Kacper: Jak największej ilości piwa.
Oskar: I oczywiście jak największej liczby zadowolonych klientów. Przede wszystkim, robimy to co nam smakuje, bo to jest jasne, że nie będziemy warzyli stylów, w których nie czujemy się mocni, a dla siebie to możemy uwarzyć piwo w domu. Robimy to, aby ludziom w całej Polsce zasmakowało, a może kiedyś i nie tylko tutaj.
Kacper: Klient jest najważniejszy.
Ja Wam w takim razie życzę samych udanych warek, powodzenia i myślę, że zobaczymy się na jakimś festiwalu w przyszłości. Dziękuję za wywiad.
Oskar i Kacper: Mamy taką nadzieję. Dziękujemy bardzo.
Kacper: Jak największej ilości piwa.
Oskar: I oczywiście jak największej liczby zadowolonych klientów. Przede wszystkim, robimy to co nam smakuje, bo to jest jasne, że nie będziemy warzyli stylów, w których nie czujemy się mocni, a dla siebie to możemy uwarzyć piwo w domu. Robimy to, aby ludziom w całej Polsce zasmakowało, a może kiedyś i nie tylko tutaj.
Kacper: Klient jest najważniejszy.
Ja Wam w takim razie życzę samych udanych warek, powodzenia i myślę, że zobaczymy się na jakimś festiwalu w przyszłości. Dziękuję za wywiad.
Oskar i Kacper: Mamy taką nadzieję. Dziękujemy bardzo.
Ekipa browaru i zadowolony klient. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz