28 sty 2017

Alcohol Fueled Brewtality #6

W szóstej odsłonie cosobotniej serii poprzeczka jest zawieszona bardzo wysoko. Dwie, nieśmiertelne niemieckie dziewięćdziesiątki walczą ze stylem, który poniekąd daje szerokie pole do popisu dla piwowara. Żelazny standard, czy skok w bok?


Schneider Weisse Tap 1: Meine Helle Weisse (abv 5,2%; blg 12,5°; ibu 14)

Mariusz: Aromat od początku jawił się bardzo ubogo. Lekka siarka z nutami pszenicznej słodowości i nikłą wonią banana wypełniała (a raczej próbowała wypełniać) nozdrza. Pierwsze łyki to nieprzeciętne orzeźwienie - tego nie mogę odrzucić temu piwu, gdyż z uwagi na niskie - jak na weizena - wysycenie można było brać hausty. Jeżeli chodzi o sam smak, to piwo miało w sobie to co prawdziwy reprezentant stylu powinien mieć - pszeniczna słodowość, trochę chlebowości i banana, lecz poziom uniesień smakowych był na poziomie masowego koncerniaka. 

Wojtek: Z wyglądu to klasyczny weizen, chociaż piana opada tu nieprzyzwoicie szybko. W aromacie wyczułem lekką siarkę, pszenicę i trochę banana - bardzo słaby i ulotny zapach. Niestety w smaku nie było lepiej. Odrobina estrów w postaci banana i trochę słodu pszenicznego. Ciało na poziomie średnio-niskim, wodnista tekstura. Tap 1 okazał się cinkuszem, który ma mało wspólnego z dobrym weizenem.

Schneider Weisse Tap 7: Mein Original (abv 5,4%; blg 12,8°; ibu 14)

Mariusz: W tymże trunku na wierzch wychodziła już całkiem przyjemna oddrożdżowość wskazująca na dobrego przedstawiciela niemieckiej klasyki. Smak pokazał o wiele lepszą stronę Schneidera. Pszeniczna słodowość była tutaj bardziej uwypuklona, a nuty świeżego chleba urokliwie wypełniały podniebienie. Na języku grała lekka kwaskowość. Dobre piwo, ale w zasadzie zabrakło rozwinięcia.

Wojtek: Piwo ciemniejsze od przeciętnego weizena, z pianą, która opada w rekordowym tempie. Aromat słabo wyczuwalny, oscylujący wokół drożdży i odrobiny estrów. W smaku ponownie estry - banan, goździki, chleb, słód pszeniczny. Szczerze powiedziawszy spodziewałem się czegoś dużo lepszego, szczególnie patrząc na oceny na RateBeer, gdzie piwo plasuje się naprawdę wysoko.

Birbant Sheep Shit (abv 7%; blg 19,1°; ibu 33)

Mariusz: Piwo, które bardzo podzieliło entuzjastów stylu z uwagi na śmiały dodatek jakim browar się poszczycił w tymże trunku. W aromacie dość dziwna nuta wędzonki, której nie mogłem zidentyfikować. Być może to "to" o czym mowa na etykiecie. Dodatkiem była tu przyjemna nuta melanoidyn i mlecznej czekolady. Bardzo ciekawie się to wszystko kumulowało. W smaku FESowa klasyka - akcenty palonych słodów i kawy ze świergoczącą, w tle języka wędzonką. Finisz raczej kojarzący się ze świeżymi owocami kawowca, aniżeli samymi ziarnami. Piwo na pewno nie jest gówno warte.

Wojtek: Aromat ciemnych prażonych słodów, odrobiny kawy i czekolady, ma w sobie także nutę nietypowej wędzonki - to właśnie tajny składnik tego piwa, czyli, jak to zostało zgrabnie ujęte na etykiecie, "słód wędzony owczym gównem". W smaku wyjątkowa złożoność, w postaci ciemnych słodów, orzechów laskowych, lekkiej kawy i odrobiny czekolady, oraz nietypowej wędzoności, która w żadnym wypadku nie przypomina tej uzyskanej przy wędzeniu drewnem. Pełne ciało, gładka tekstura, wysoka pijalność. Kawał dobrej roboty.

Bell's Kalamazoo Stout (abv 6%; blg ??; ibu ??)

Mariusz: Po internetowemu można rzec, że USA umie w piwo. Jakkolwiek idiotycznie to nie brzmi, jest to w dużej mierze prawda. Czwarty Stout na świecie to nie przelewki. Aromat został zdominowany przez kawę mieloną - lecz już dokładnie wysuszoną bez żadnych niuansów świeżych ziaren. Skórka ciemnego chleba dopełniała charakteru. Smak to istne el dorado dla podniebienia. Bogactwo ciemnych słodów wylewało się wręcz z butelki. Owoce kawowca, trochę prażonych nut, z popielatością głaskającą nasz język. Idealny balans, wszystko co w stoucie powinno być, jest tu na miejscu. 

Wojtek: W smaku teoretycznie bez niespodzianek, kawowość, czekolada, oraz trochę prażonych słodów na dokładkę, ale diabeł tkwi w szczegółach. Wszystko wydaje się perfekcyjnie zbalansowane i na swoim miejscu. Kawowości jest tu więcej niż w niektórych pseudo coffee stoutach. Czekolada stanowi przyjemne wypełnienie, a także przyjemne osładza (lecz nie przesładza) całą kompozycję. Słowem, bardzo dobre piwo. Dla wielbicieli stylu pozycja obowiązkowa, warta swojej ceny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz