17 gru 2016

Alcohol Fueled Brewtality #2

Lato się skończyło, ale jest kilka piwnych zaległości z tamtego okresu, które wręcz trzeba nadrobić. Na naszym piątkowym stole zagościły style kojarzone przede wszystkim z sielanką i bryzą czerwonawego słońca chylącemu się ku zachodowi. 
Panie, ale takie rzeczy w grudniu? A czemu nie.



  • Browars La Siesta (abv 5,5%; blg 12°; ibu 20)
Mariusz: Saison jest zdecydowanie jednym z moich ulubionych stylów, więc poprzeczkę zawieszam zawsze wysoko, nawet w przypadku debiutantów. Aromat powitał przyjemną oddrożdżową fenolowością ze świeżością pomarańczy i mandarynek. Lekkie siano i nuty stajni ładnie wpajały się w całość. Piwo od pierwszych łyków znikało ze szkła w zawrotnym tempie. Cytrusy, banany, trochę żółtych owoców i klasyczna belgijska przyprawowość pokazała klasę, ale jednak brakowało jakiejś "wisienki na torcie" - a co z tym idzie - stylowego zakończenia. Mimo wszystko, tak pijalnym piwem się dawno nie raczyłem.

Wojtek: O ile saisony to zupełnie nie moja bajka, tak La Siesta wydała mi się całkiem przyjemna w odbiorze. W aromacie odrobina stajni, przyprawy i owoce. Smak to klasyczna multiwitamina, drożdżowości raczej niewiele. Całkiem strawne i pijalne.

  • Wrężel Miś Wojtek Summer Ale (abv 4,7%; blg 12°; ibu 45)
Mariusz: Miś w wersji z miętą syryjską to piwo, które niezbyt zapadło w pamięć mimo śmiałego dodatku i obłędnego zapachu świeżej mięty. Lekka słodkość owoców i podbudowa słodowa była tylko tłem tej kanonady. Smak niestety odbił się na potencjale tego piwa i go zmarnował. Na języku dominowała zdecydowana ziołowość z nikłą nutą cytrusów. Być może w lato by lepiej smakowało. 

Wojtek: Tego piwa już kiedyś próbowałem - w upalny dzień, prosto z kranu. Pamiętam, że byłem wówczas zachwycony jego miętowym orzeźwieniem. Tym razem warunki klimatyczne jakby wytrąciły mu jego główny atut (komu potrzebne orzeźwienie w zimie?), ale to wciąż niezłe piwo. Fakt faktem jednak, że po miętowym uderzeniu brakowało tu wypełnienia i ciała.

  • Wrężel Miś Wojtek Red Ale (abv 5,4%; blg 14°; ibu 35)
Mariusz: Kolejny, tym razem ciemny wariant zasmakował mi jednak bardziej. W aromacie dominowały nuty miodu gryczanego, jak i subtelność skórki ciemnego chleba. Zwieńczeniem była dębowa beczka, która dodawała wytrawnego charakteru tej woni, a smak idealnie oddawał to, co grało w zapachu główną rolę. Dobrze zbalansowany, smakowity kąsek. 

Wojtek: O ile Miś Wojtek z dodatkiem mięty jest piwem, które wyróżnia się z tłumu, to już jego kuzyn jest w zasadzie zwyczajnym Red Ale. Płatki dębowe macerowane miodem, które z poziomu etykiety wydawały mi się kolejnym ciekawym dodatkiem, były tu słabo wyczuwalne. Objawiały się jako delikatne drewno i subtelna miodowość, odbijająca się echem gdzieś w tle. Jednak smak piwa to w zdecydowanej większości lekka karmelowość i opiekany chleb. Nudne to trochę, szczerze powiedziawszy.

  • Wrężel Tropical Imperial India Pale Ale (abv 8,5%; blg 19,1°; ibu 110)
Mariusz: Wrężel był u mnie jednym z tych browarów, który swego czasu omijałem szerokim łukiem. Ta podwójna IPA jednak pozwoliła mi zaufać im kolejny raz. Aromat powitał mnie egzotycznym uderzeniem, po którym ciężko było mi zebrać szczękę z podłogi, no i tu wcale nie wyolbrzymiam. Świeżość i słodkość tychże owoców wręcz buchała z piwa, a smak – mimo dość szorstkiej chmielowości – zachował to co najlepsze z woni. Kłaniam się nisko, robicie to dobrze.

Wojtek: Wspaniały zapach owoców tropikalnych (ale nie cytrusów), oraz mocny pazur w smaku, to główne zalety tego piwa. Sporo słodyczy skonstrowanej naprawdę wysoką gorączką z długim finiszem. Jak dla mnie, to definicja udanego IIPA. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz